pobudzacz
świetnie działający nawet na sowę
Muszę przyznać (to tak a propos poprzedniego wpisu), że kawa dziś zawiodła na całej linii.
Może zadziałała ta pierwsza śniadaniowa, ale tylko przez chwilę, potem każda kolejna była tylko delektowaniem się smakiem...
I kiedy tak po południu usiłowałam nie zasnąć na kanapie, coś mnie kopnęło w moje cztery litery, kazało otworzyć oczy, wstać, przebrać się i wyciągnąć rower.
I cóż, kawa vs rower - wynik jest spektakularny. 10:3 dla kawy :-)
Przejażdżka rowerowa okazała się o niebo lepszym pobudzaczem niż mała czarna.
Było świetnie!
Ten wpis został zamieszczony w kategorii wypoczynek, z życia wzięte, posiada tagi kobieta, rower i był prawdziwy na dzień 27 Kwiecień 2014
Komentarze do wpisu
Komentarze
Jeszcze nikt nie skomentował tej strony.
Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu