::: MENU :::

Małe wielkie sprawy

czyli robienie szumu

plush

Mijają i święta, i zwyczajne dni, a mi wciąż brak czasu i kopniaka, żeby usiąść i coś tu napisać. Ostatnio np. był międzynarodowy dzień bez telefonu. W głowie miałam słowa, które chcę na ten temat powiedzieć. Zrobiłam grafikę i… przegapiłam całość w piątkowym zmęczeniu - bowiem ów dzień wypadał w sobotę. W sobotę, dzień wolny, lecz cóż - zobowiązania, zakupy, upał rzadki, znudzone dziecko, w końcu wieczorny basen. Złapałam się na tym, że no dobra, rzeczywiście używałam telefonu mniej niż zwykle ale zrobiłam to dość nieświadomie, ulegając pędowi wolnego dnia, a nie z wyboru. 

Chciałoby się być głosem, chciałoby się mówić o ważnych sprawach, ale czemuż by nie mówić o tych mniej ważnych. Nie doniosłych, napuszonych, lecz zwykłych, codziennych, które napotykam codziennie. I ty też. I twoja sąsiadka. I przyjaciółka. Koleżanka z pracy, z którą gadasz tylko przy obiedzie. Zmęczona pani w autobusie, która siedzi naprzeciw ciebie w drodze do roboty. I ta niezmęczona jeszcze o poranku, świeża, pachnąca, z tak doskonałym makijażem, że zastanawiasz się czy ktoś jej pomaga. 

Wszystkich nas dotykają podobne sprawy. Małe. Ważne, lecz nazywane nieważnymi, bo są zbyt małe by poświęcać im czas, słowo i uwagę. I nie mówimy o tym bo po co, bo przecież liczą się te wielkie sprawy, wielkie rzeczy, kampanie, inicjatywy. To one zyskują glos i masy obserwujących, a drobne codzienności, zmęczenia, radości tracą na znaczeniu, kwitowane na szybko westchnieniem „no przecież to życie”  

I ucieka nam to życie właśnie, i nasze drobiazgi, bo nie dajemy im uwagi. Bo zbyt nieważne na uwagę. Bo na uwagę zasługuje influencer, gwiazda, ten, co ma zasięgi i się pokazuje, gdzie trzeba.   etc.
A sekretarka szkolna, pani na poczcie, kasjerka z biedronki, i ty, i twoja upocona tachaniem zakupów przyjaciółka, i sąsiadka, co wychodzi z psem o tej samej porze w rozciągniętym dresie, i też ja – nie wpisujemy się w ten schemat ważności, a co za tym idzie nasza rzeczywistość traci na ważności właśnie. 

A ja nie mam na to zgody.
A ja chcę mówić o tym, co małe
.
A ja chcę mówić o tym, co zwyczajne, nieznane, niepiękne, nieistniejące na instagramie. 

O radości z przejażdżki rowerem. O smażeniu placków i o tym, że kilka przypaliłam. I o tym, że można powiedzieć miłe słowo przypadkowej osobie i zrobić jej tym dzień. Że dziecko napomina mnie za brudny garnek w zlewie. I że na wakacyjnym wyjeździe wcale nie było tak pięknie, jak miało być. I że brak klimatyzacji w domu, jest uciążliwy. I że poznałam nowe osoby, mimo przekonania, że już wyczerpałam limit dobrych znajomych i więcej już nikt nie wejdzie do mojego życia. I że sierść kota jest taka pluszowa, nawet jeśli nie ów nie za bardzo lubi głaskanie. I o bałaganie. Pełnym zlewie. Załadowanej zmywarce. Kociej sierści w kącie. Roletach na oknie. Bólu kolana. O życiu od A do Z. Chcę mówić o tym wszystkim, co ginie w codzienności i przez co czujemy się nieważni, bośmy niepiękni, nieinstagramowi, zmęczeni, nieumalowani. 
Chcę mówić, że warto być otwartym.
A czasami warto gryźć się w język.
I o tym, że wszystko jest ważne. Bo z małych rzeczy składają się te wielkie.

Bo z małych rzeczy i spraw składa się nasze życie.
Nie wiem, czy ktoś jest gotów na zrobienie szumu – jak to mówią – z niczego. Bo ja jestem.

Ten wpis został zamieszczony w kategorii z życia wzięte, codzienność, posiada tagi życie, codzienność, poza, normalność, wybór i był prawdziwy na dzień 27 Lipiec 2023

Komentarze do wpisu

Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej strony.

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu