::: MENU :::

okruchy codzienności

czyli zwyczajność smakuje...

kawa

Siedzę i czekam na kuriera, który ma mi przywieźć kawę, moja ulubioną.
Ukochany Syn śpi, odpłynął o 10:15, ale to wcale nie jest dziwne, skoro od 4 jest na nogach.
Och, położyłabym się i ja, gdyby ni ten kurier, co się zapowiedział od 9 do 12.

Dziecko od dwóch dni ma nowe miejsce do spania, jest dumny i blady, strasznie mu się to podoba i ciągnie od razu tam, a nie na duże łóżko, gdzie był zawsze usypiany. Nie, jego miejsce, jego łóżko, super, naprawdę się cieszę, nawet mimo faktu, że muszę się jakoś z nim tam gnieździć…
Chyba zaczyna mu się etap kiedy budzi się poczucie własności.
Na placu zabaw zazwyczaj porzuca swoje zabawki, ale jak tylko zobaczy swoją zabawkę u innego dziecka (a potrafi to wypatrzeć jak sokół) natychmiast domaga się zwrotu. Fajnie tak patrzeć, jak dziecko rośnie, uczy się i zaczyna mieć własne zdanie.
A propos własnego zdania, w Dniu Dziecka czyli 1 czerwca, oprócz zoo odwiedziliśmy sklep, w którym były zabawki. Skoro jest Dzień Dziecka, to można trochę ponaciągać… Niestety nasze Dziecko wybrało sobie największy samochód, plastikową wywrotkę, kolorową, ogromną… i jeszcze w dodatku wyciągnął do niej równie dużą przyczepkę. Nic to, że w domu dwie wywrotki, jeden autobus, samochód do odpychania się nogami i takiż motorek (wszystko w słusznych rozmiarach oczywiście), nie, to mało. Jeszcze sobie upatrzył kolejnego grata. Stanowcze „nie”. I poszliśmy szukać dalej. Gdzie tam, chwilę nas pozwodził oglądając z nami klocki, a potem wrócił dwie alejki wcześniej, żeby wyciągnąć samochód z przyczepką… Cóż, czasami trzeba powiedzieć „nie”.

A propos mówienia „nie” i różnych takich innych, wczoraj skończyłam czytać książkę Carla Honore pt. „Pod presją. Dajmy dzieciom święty spokój”. Na początku szło mi jak po grudzie, ale z czasem wciągnęłam się. To taki trochę przegląd dziejów wychowania dzieci, choć zdecydowanie najwięcej uwagi autor poświęca czasom współczesnym… I nie chodzi już o tzw. pięciominutowe bajki, ale o wyścig szczurów, w który wtłaczamy dzieci już w przedszkolu, a który z zapałem kontynuujemy w szkole, o brak ruchu, rywalizację, o eksploatowanie własnych dzieci, o odbieranie im radości z prostego dzieciństwa, o pozbawianie ich drobnych przyjemności zastępując je czymś większym, pożyteczniejszym (w oczach dorosłych, oczywiście)… itd.
To książka do przeczytania przez każdego rodzica. Polecam.

A kurier już był i przywiózł kawę i obudził Dziecko. Eeech.

 

IMG 2915 IMG 2916

Ten wpis został zamieszczony w kategorii relaks, literatura, dzieci, z życia wzięte, posiada tagi dom, dziecko, książki i był prawdziwy na dzień 4 Czerwiec 2014

Komentarze do wpisu

Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej strony.

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu