::: MENU :::

z życia wzięte

cz. 2

DSC3078

Nie mogłam się oprzeć, żeby tego nie opisać...

Niedzielny obiad. Brokuły na parze z indykiem, nie na parze. Ukochany Syn lubi, więc od czasu do czasu podaję takie danko. Spożywamy, OMD jak na mężczyznę przystało, dostał największą porcję. Patrzy na ten talerz i w końcu stwierdza:
- Jak zjem tyle indora, to będę gulgotać…
No oczywistość. 

I kolejny tydzień, kolejna niedziela. Ja od rana w kuchni, z przerwami, ale zawsze. A to zupa dla Ukochanego Syna, a to bułeczki drożdżowe (moja zachcianka, widoczne na zdjęciu...), a to obiad (kulki mięsne z warzywami, gotowane na parze + opiekane ziemniaczki). Wyszłam na chwilę z domu, wspomogłam WOŚP, po powrocie z zakupami wypiłam herbatę, zarządziłam ciszę w domu (czyli wyłączenie muzyki) zaległam na kanapie i stwierdziłam:
- Ale jestem zmęczona… hmm, nie wiem czym. Chyba tym staniem przy garach…
Na to OMD:
- A to nie było dla Ciebie przyjemne? 
Ekh, ekh. Mowę mi odjęło...

Ten wpis został zamieszczony w kategorii kobieta, mężczyzna, praca, z życia wzięte, posiada tagi kobieta, mężczyzna, dom i był prawdziwy na dzień 12 Styczeń 2014

Komentarze do wpisu

Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej strony.

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu