::: MENU :::

z Rudolfem w tle

trochę o świątecznym klimacie

IMG 7793

Co roku jest to samo.
Mam wielkie plany.
Prezenty kupione wcześniej, kartki świąteczne, ozdoby własnoręcznie wykonane… Pierniczki długo dojrzewające.
I co roku jakoś mi nie wychodzi.

Planowałam kupować prezenty wcześniej. Dużo wcześniej. Niektórzy zaczynają w wakacje i je potem chomikują w szafach pod ubraniami albo w innych zakamarkach. Ja nie umiem. Wpadam na pomysł, żeby coś kupić małżonkowi, Synowi, coś fajnego, interesującego rzuci mi się w oczy i ciach. Jest. Czekać do świąt? No way! Więc tak, z tymi prezentami kupowanymi dużo wcześniej to się nijak nie sprawdza, bo nie umiem chomikować, od razu chcę sprawić radość obdarowywanej osobie i już. Poza tym pewnie bym nie wytrzymała i wypaplała, że kupione, co kupione. No nie umiem…
Kartki świąteczne. Ozdoby choinkowe, stroiki i takie tam.
Co roku planuję, że będę je robić, mimo generalnego braku zdolności manualnych. Gromadzę dziwne wycinki, z których mogłabym stworzyć kartki, motywuję siebie samą poprzez motywację Syna, że razem zrobimy. I co? I jak zwykle czas pomiędzy palcami ucieka. I wycinki leżą, a ja zastanawiam się czy lecieć po zwykłe kartki świąteczne i słać pocztą czy jednak wysłać życzenia emailem, sms’em lub zadzwonić z ciepłym słowem…
Słabo.

To samo z pierniczkami. Makowcami. Itp. Itd. Przepisy wyciągnięte ale wciąż nie użyte. Teraz już nie będzie pierniczków długo dojrzewających, będą szybkie „normalne” pierniczki, które będziemy robić z Synem, bo to naprawdę fajna zabawa.
Makowiec… nie zaczynajmy tematu może, co?

Prezenty kupione. Niektóre były wymyślone już dawno, więc decyzja była łatwa. Niektóre na ostatnią chwilę. Zdarza się. Niektóre jeszcze nie odebrane. Ale jest jeszcze trochę czasu.
Sprzątanie jest na bieżąco. Nie zarastamy brudem na co dzień, choć pewnie Perfekcyjna pani domu miałaby na ten temat inne zdanie, ha, może dlatego nie wpuszczam żadnych perfekcyjnych do domu.

Generalnie nie ulegamy szaleństwu szorowania, gotowania, pieczenia.
Przecież najważniejsze w tych świętach jest to, że jest nam dany czas razem, że możemy ze sobą być, spotkać się, pojeść też, no jasne, ale nie napychać brzuchów do stopnia niemożności ruszenia się z kanapy. I owszem, chciałabym mieć choć raz spokój z prezentami 2 tygodnie przed świętami, wysłać kartki świąteczne zrobione moimi własnymi rękoma w połączeniu z drobnymi rączkami Ukochanego Syna, i te pierniczki… albo makowce. Ale wiecie co. To nie chodzi o to, że nie wierzę, że kiedykolwiek tak będzie. Po prostu nie biczuję się, że w tym roku mi się nie udało. Nie udało się. Cóż. Bywa.
Ale nadchodzą święta i zamierzam spędzić cudowny czas z moją rodziną!
Czego i Wam wszystkim czytającym te słowa życzę.

A dziś do naszego domu wpadła gromada przesłodkich Rudolfów (patrz zdjęcie). Zabawa była naprawdę przednia. Ukochany Syn oczywiście dzielnie pomagał. A teraz ... "wszystkie je zjem!" (nie ja,oczywiście).

 

Ten wpis został zamieszczony w kategorii z życia wzięte, posiada tagi święta, prezenty, rodzina i był prawdziwy na dzień 18 Grudzień 2015

Komentarze do wpisu

Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej strony.

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu