::: MENU :::

w temacie jedzenia

słów kilka

easter food

I znów święta za pasem. I znów będzie szaleństwo sklepowo-zakupowe. Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać, ani tym bardziej brać w tym udziału. Nie zmieniam swojego zdania, ludzie chyba ocipieli (za przeproszeniem), żeby ze świąt robić obowiązkowe napychanie brzuchów. I żeby dać się wpędzić w taki kołowrót. Nagle są mega porządki w domach, wyciąganie kryształów, czyszczenie szafek kuchennych itp. Niby fajnie. Ale można mieć czysto normalnie, na co dzień, a nie 2x w roku zmieniać się w perfekcyjną panią domu. He he.
No ale nie miało być o tym.
Bo dziś o jedzeniu chciałam pisać.

Mam taką koleżankę, nazwijmy ją… hmm, niech będzie Baśka. Otóż zdarzało nam się w czasach bezdzieciowych odwiedzać knajpkę z przepyszną pizzą w pobliżu miejsca zamieszkania Baśki. Pewnego z takich razów zadzwoniłam do niej, żeby do nas dołączyła, w końcu to dobra okazja do spotkania, skoro byliśmy w pobliżu. Usłyszałam, że nie, bo była na zakupach, kupiła masę jedzenia i teraz musi coś ugotować, żeby się nie zmarnowało. Nie będę tu pisać o rozczarowaniu i przykrości, bo nie o tym ma być mowa. Od tego czasu Baśka stała się u nas w domu „postrachem” – jeśli zdarza się, że marnuje się jedzenie, zawsze padają słowa: „bo zadzwonię do Baśki!”
To tylko zabawna historia, ale tak naprawdę nauczyliśmy się trochę gospodarować jedzeniowo. Zatem obecnie zdarza się nam niezmiernie rzadko wyrzucać artykuły spożywcze. Oczywiście, pewnych rzeczy się nie uniknie, ale naprawdę staramy się obydwoje, żeby takich sytuacji było jak najmniej. Dlatego też co tydzień siadam z kartką papieru i planuję menu na cały tydzień, zwłaszcza śniadania i obiady, potem na kolejnej kartce powstaje lista zakupów stworzona w oparciu i zaplanowane posiłki. Zachęcam OMD, żeby jadąc po zakupy nie wykraczał poza listę, żeby nie ulegał promocjom, żeby nie dał się omamić przez boga konsumpcji. :-) Czasami wraca z czymś nadprogramowym, ale cóż. Niech i on ma swój wkład w zakupy… ;-)
Dlatego też i w święta nie szalejemy. Już dziś powstała lista posiłkowa. Normalna, nie jakaś nawiedzona. Fakt, będziemy się trochę udzielać towarzysko, więc pewnie zrobię jakieś ciasto. Ale bez szaleństw. W końcu przecież w świętach chodzi o to by ze sobą być i dobrze je przeżyć, a nie o to, by napchać brzuchy i potem jęczeć na kanapie.

Dajcie dojść do głosu zdrowemu rozsądkowi i niech będzie pięknie nie tylko w te święta.
Howgh.

 

Ten wpis został zamieszczony w kategorii wypoczynek, relaks, posiada tagi dom, święta i był prawdziwy na dzień 16 Kwiecień 2014

Komentarze do wpisu

Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej strony.

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu