::: MENU :::

Święta święta

i po świętach (zaraz będzie)...

Merry Christmas1

Pól roku milczenia na blogu. Ech, wybaczam to sobie. Trochę zmian było w moim życiu, ba, zresztą nie tylko w moim. Ale nie o tym...

Dziś tu jestem, w poranek wigilijny… Nie bardzo wyspana. Miałam plan żeby spać i spać, i spać… ale Syn przyszedł do nas i zaczął już się kotłować pomiędzy nami czyli jego rodzicami i cóż, wpadłam na genialny pomysł, aby wręczyć mu jeden z prezentów i wtedy czymś się zajmie, a ja sobie jeszcze pośpię. Poczłapałam i wyciągnęłam prezent z tajemnego miejsca za kanapą… Syn się mega ucieszył, oczywiście. A ja… tak, no cóż, pomysł wcale nie był taki genialny, gdyż za chwilę rozległo się „Mamo, tu trzeba włożyć baterie!” Ach, no tak. Zapomniałam.
Więc baterie włożone, sytuacja opanowana, śniadanie zjedzone, a ja korzystam z chwili jeszcze błogiego poranka.

Święta za pasem. Pewnie niektórzy jeszcze dziś będą buszować w kuchni albo pucować ostatecznie mieszkanie, bo a nuż wpadnie perfekcyjna pani domu… a jak nie ona to rodzinka… więc błysk musi być, żeby nie było, że koty kurzu po kątach...
Hmm. Pamiętam święta i przygotowania do świąt z mojego dzieciństwa. W zasadzie były one zdominowane przez dwa słowa: porządki i gotowanie. Porządki to nie było po prostu sprzątanie. To były MEGA porządki, podszyte przymusem wewnętrznym, bo tak trzeba. Więc to było sprzątanie każdego kącika, nawet w szafkach kuchennych, łącznie z czyszczeniem kryształów (tak, w prawie każdym polskim domu 25-30 lat temu pyszniły się kryształy…) Więc sprzątanie i szorowanie, i trochę kłócenie się (jak to między rodzeństwem, i jak to między rodzicami i dziećmi) kto co i dlaczego ma zrobić. Potem gotowanie. Góry żarcia. Bo wigilia i musi być 12 potraw. I wszystkich trzeba spróbować. A potem 2 dni świąt, które już postne nie są, więc kolejne tony jedzenia. Pieczenie, kurczaki, sałatki, makowce, ciasta… Taka tradycja, powiecie.
No cóż, w moim domu teraz nie ma kryształów. Porządki wczoraj oczywiście zrobiłam, ale takie normalne, w szafkach kuchennych staram się mieć po prostu czysto więc nie muszę tego robić od święta.

Kiedy zaglądałam przez ostatnie dni na fb, to walle większości znajomych aż uginały się od wpisów przedświątecznych. Jak nie prezenty, to choinka. Jak nie choinka to ozdoby. Jak nie ozdoby to gotowanie. Jak nie gotowanie to porady jak nie oszaleć przed świętami albo jak znaleźć spokój w święta.
Cóż, przyznam, że ja nie odczuwam żadnego przymusu wewnętrznego… już nie. „Sponiewierana” wieloletnim szorowaniem szafek kuchennych i polerowaniem kryształów, postanowiłam, że tak nie chcę. Mój mąż zgodził się ze mną. Więc patrzę na rozgorączkowanych ludzi wokół mnie i trochę się zastanawiam czy to ze mną jest coś nie tak czy z nimi.
Ale nie oceniam. Takie jest życie, że każdy z nas ma prawo wyboru co robić, jak świętować. Czy ulec tradycji czy stworzyć swoją własną…

Co roku życzę rodzinie, przyjaciołom, znajomym bliższym i dalszym spokoju na święta. Bez szaleństwa przy garach, bez pękatych brzuchów i umierania z przejedzenia. Życzę dobrego czasu z ludźmi, których kochają, bo to jest najważniejsze, a nie 12 potraw czy błyszczące okna.
I to się nie zmienia. Tego życzę też w tym roku. Wszystkim. Sobie. I Wam. Niech to będzie dobry czas. Po prostu.

 

Ten wpis został zamieszczony w kategorii z życia wzięte, rodzina, posiada tagi święta, prezenty, rodzina i był prawdziwy na dzień 24 Grudzień 2017

Komentarze do wpisu

Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej strony.

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu