::: MENU :::

rzecz o komplementach

czyli dziękuję, wszyscy mi to mówią

silhouette pose

Niedzielny poranek to świetny moment, by coś na bloga napisać, czyż nie? Jest kawa więc do dzieła.

Temat dzisiejszy przyszedł mi do głowy w pracowej kuchni, jak widać kuchnia może być inspirująca. Ha ha. Bardziej inspirująca była w tym momencie rozmowa z koleżanką, więc to raczej temu przypisuję pomysł.

Skąd ten pomysł się wziął tak dokładnie?
Koleżanka owa wyglądała... co tu dużo mówić, po prostu ślicznie, wszystko było dopasowane, sukienka, buty, i generalnie ona cała stanowiła pewną doskonałość. Powiedziałam jej komplement, a ona za niego podziękowała. Trochę próbowała się krygować, ale w końcu przyjęła komplement i podziękowała za miłe słowa. A mi się zaświeciła lampka.
Ileż to razy widzisz kogoś i mówisz: "o, jaka ładna sukienka" a komplementowana osoba zaczyna wywód: "ta sukienka? O, taka stara... wyciągnełam z szafy przez przypadek. Ta bluzka? O rany, kupiłam ją jakieś 3 lata temu, no nie jest to ostatni krzyk mody"... i dalej w tym stylu.
Nie wiem co szwankuje. Poczucie własnej wartości? A może coś jest nadaktywne? Skromność? A może rodzice nam wpoili, że nie wypada się chwalić, doceniać siebie. I wciąż to w nas pokutuje?

Pamiętam jak wiele lat temu, będąc już na studiach, a wizytując swoje rodzinne miasteczko, wpadłam z koleżanką do naszego liceum, żeby odwiedzić nasza wychowawczynię z czasów tzw. ogólniaka. (Tak, nawet po zakończeniu nauki odwiedzałyśmy nasza wychowawczynię, tak, lubiłyśmy ją i tak, wcale nie widzę w tym nic złego). Więc wpadłyśmy do starego ogólniaka, przywitałyśmy się i sprzedałyśmy Pani L. komplement, z całą pewnością prawdziwy, bo ona zawsze wyglądała doskonale. To pewnie było coś stylu "ładnie Pani wygląda", na co Pani L. odpowiedziała z uśmiechem: "tak, dziękuję, wszyscy mi to mówią". Pewnie nas trochę wbiło w podłogę, bo Pani L. zaczęła skwapliwie wyjaśniać nam skąd się to wzięło. Na początku był to żart jej i jej przyjaciółki, ale u nas się przyjął jako wcale nie żart. Teraz widzę to jako pierwszą lekcję przyjmowania komplementów.
Od tej pory kiedy wypowiadam te słowa, zawsze towarzyszy mi uśmiech i wspomnienie pewnego przedpołudnia w ogólniakowej bibliotece.

 

To raczej nie jest porywająca historia, co? Ale przyznajcie, że jest coś w tym, jak reagujemy na komplementy. Jakby dobre słowo było kulą armatnią, przed którą trzeba się obronić. Tymczasem ono wcale nie ma na celu sprawienia nam bólu. Wręcz przeciwnie! Komplement ma taką fajną, wcale niemagiczną moc, która może spowodować, że zrobi się nam po prostu miło. Czy to takie straszne? Co takiego jest w negowaniu, zaprzeczaniu i umniejszaniu siebie, że wciąż to robimy? Że żałujemy sobie głasków? Że ograniczamy swoim myślom dostęp dobrych myśli i słów? I w imię czego? Przyznam, że nie bardzo to rozumiem.

Pomyśl tylko: ciepłe słowa nie ranią. Nie sprawiają bólu. Ciepłe słowa otulają. Miłe słowa sprawiają przyjemność. Są wyrazem docenienia. I nawet jeśli Ty sama siebie nie doceniasz, może takie miłe słowo sprawi, że jednak spojrzysz na siebie okiem innego człowieka, skarcisz swego wiecznie obecnego wewnętrznego krytyka i pozwolisz sobie na odrobinę luksusu, który w dodatku nic nie kosztuje (!). Wyobraź sobie – to jak przeciąganie się w słońcu, które ogrzewa Cię z każdej strony. Pozwól więc sobie na łaskotanie miłym słowem. I następnym razem kiedy ktoś Cię obdaruje komplementem, przyjmij go i podziękuj po prostu. Może być słowami: "dziękuję, wszyscy mi to mówią". 

 

*** zdjęcie pochodzi z serwisu freeimages.com

 

 

Ten wpis został zamieszczony w kategorii kobieta, emocje, posiada tagi kobieta, uśmiech, życzliwość i był prawdziwy na dzień 12 Lipiec 2015

Komentarze do wpisu

Komentarze

  • Ja też to usłyszałam od Pani L. w zamian za słowo o blasku, jaki od niej bije- jakieś 3 lata temu spotkałyśmy się pod Dos Patos i zwyczajnie promieniała. A do tego taka odpowiedź :) Mam w naturze, że mówię zawsze jak coś mnie oczaruje i nie myślę, czy kogoś może to krępować. Nie dziwię się gdy widzę pąsy na twarzy obdarowanego ciepłym słowem. Rzadkością jednak jest uśmiech i odważne "dziękuję, też tak myślę" :) Dlatego czasem tak odpowiadam ;)

    Napisane przez MAłgorzata Cichocka-Żekało, 13/07/2015 13:32 (9 lat temu)

  • Do przyjmowania komplementów trzeba dojrzeć, dorosnąć i po prostu lubić siebie:) Kiedys kompletnie nie potrafiłam tego robić, zawsze mi się wydawało, że coś jest nie tak i ludzie to mówią raczej z litości niż na prawdę- teraz wydaje mi się to śmieszne, ale tak działa niskie poczucie własnej wartości:) Uśmiechnęłam się, kiedy czytałam co odpowiadała twoja wychowawczyni, bo sama teraz też tak odpowiadam:) A jak ktoś mówi, że dobrze coś zrobiłam/robię to mówię "cóż poradzę, za co się nie wezmę świetnie mi wychodzi":) Ludzi dziwi ten brak "skromności", ale to nie skromność przez większośc z nas przemawia tylko brak poczucia własnej wartości, a przecież wszystkie jesteśmy piękne i każdy ma coś czym może się pochwalić z czystym sumieniem.
    Słońca!
    Anuk

    Napisane przez Anuk, 12/07/2015 10:13 (9 lat temu)

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu