::: MENU :::

odkrycie

nie całkiem nowe.

bliblioteka

Dziś Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. I oto ja, pod kocem, zdychająca na kanapie, kilka słów o książkach.
Choć nie tak do końca. Jestem molem książkowym, to nic nowego. Czytać uwielbiam. Czytanie to jak oddychanie. Czytanie staram się zaszczepić swemu Dziecku, bo czytanie towarzyszy mi od 5. roku życia. A więc już baaaaardzo długo.
Ale nie o tym miało być.
Kiedy zamieszkałam w stolicy, nie miałam tu meldunku, a więc nie mogłam się zapisać do biblioteki. Takie były wtedy zasady dziwaczne. Więc kupowałam książki maniacko. Nie jest to tanie hobby. Ale co tam. Przy kolejnych przeprowadzkach liczba książek stawała się problemem, poważnym. Serio. Aż w końcu w moim życiu pojawił się czytnik Kindle i od tej pory ciężar książek nie był już tak dotkliwy dla kręgosłupów.
Ostatnio nieopodal nas wyremontowano i otworzono biblioteczny oddział. Zawędrowaliśmy tam któregoś pięknego dnia i z entuzjazmem wypożyczyliśmy książki. Całe 5 sztuk. Takie, których nie mamy w domu. Oczywiście były to książki dla dzieci. Syn miał ogromną frajdę. Ja też. Do tego na pobuszowałam sobie wirtualnie w zbiorach bibliotecznych i odkryłam, że mają tam pozycje, których nie ma w formie ebooków. Kolejna wizyta zaowocowała założeniem kolejnej karty, tym razem na najmłodszego członka naszej rodziny i tak oto ja mam swoją kartę, a Syn swoją. Szaleństwo normalnie.

Udało mi się nawet wybrać do biblioteki samej, bez małoletniej asysty. Uczucie trudne do opisania.
Przypomniałam sobie ten czas na studiach, kiedy biblioteka była niemal moim drugim domem. Uwielbiam.

Po sieci krąży dowcip jakoby z forum z pytaniem w stylu:
- Nie wiecie czy jest takie miejsce gdzie można wypożyczyć książkę? Coś jak wypożyczalnia filmów tylko z książkami.
I odpowiedź:
- Biblioteka, mówi ci to coś?

Nie jest to śmieszne, ani ani.
Przynajmniej mnie to nie śmieszy.
Kiedy wchodzę do biblioteki, to jakbym wchodziła w zbiór innych światów… i to moja decyzja, do którego z nich drzwi otworzę. Bogactwo. Uwielbiam.
Przy tym wszystkim odkrywam na nowo czytanie książek papierowych.
Jestem uzależniona od ebooków. Czytam nałogowo. Papierowe wydania zostawiałam tylko dla nielicznych autorów. Przyznam bez bicia, że najwięcej papierowych kupowanych w ostatnim czasie to książki dla dzieci. Bo po co mi papierowe na półce, skoro mam czytnik. A jednak. Jak już weszłam do tej biblioteki, to zdałam sobie sprawę, że będę tam częstym gościem.
A tym, którzy twierdzą że książki są drogie i ich na czytanie książek nie stać, zapraszam do biblioteki!
Absolutnie zgadzam się z tym, że książki są drogie. Zwłaszcza jeśli w miesiącu czyta się ich nie jedną, nie pięć, a piętnaście. Ebooki można upolować tanio, ale i tak nic nie przebije biblioteki! I nie jest prawdą, że tam same starocie. Właśnie skończyłam czytać wypożyczoną niedawno całkiem świeżutką nowość „Krwawą wyliczankę” Tony’ego Parsonsa…
W dodatku teraz można sobie książkę przez stronę zarezerwować, zamówić. Kiedy jest już dostępna dostajesz sms’a z informacją do kiedy można ją odebrać. No moi drodzy! Czego chcieć więcej??

 

Ten wpis został zamieszczony w kategorii literatura, z życia wzięte, posiada tagi książki, biblioteka, czytelnictwo i był prawdziwy na dzień 23 Kwiecień 2016

Komentarze do wpisu

Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej strony.

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu