::: MENU :::

o zdjęciach

których tu nie ma

kiddo123

Dziś trochę z innej beczki. Będzie o zdjęciach. A właściwie dlaczego ich nie ma.
Dokładnie mówiąc chodzi o zdjęcia mojego Ukochanego Syna, który bywa od czasu do czasu nieświadomym bohaterem tego bloga.
Czytam kilka blogów parentingowych, które lubię, szanuję, ba, nawet podziwiam. Są mądre, zabawne, z tzw. biglem (czy ktoś tak jeszcze mówi?), często są też ilustrowane zdjęciami dzieci blogerów.
Osobiście ze swoim grafomańskim Babskim Maglem nie pretenduję nawet do miana bloga parentingowego, nawet jeśli od czasu do czasu popełniam wpisy poświęcone Ukochanemu Synowi, macierzyństwu, rodzicielstwu, czyli ogólnie rzecz biorąc swoim doświadczeniom, obserwacjom, przemyśleniom powiązanym ze wspomnianym tematem.

Po 1. Z założenia nie miał to być blog li i jedynie poświęcony dzieciom i słodkiemu doświadczaniu macierzyństwa.
Po 2. Szczerze? Kimże ja jestem, niedługo 39-latka, matka jedynaka, żona od niedawna, żeby wymądrzać się w temacie?
Po 3. I to jest najważniejsze: wraz z moim mężem zdecydowaliśmy, że nie będziemy publikować zdjęć naszego Syna, nawet tych zwyczajnych, z codziennych zachwytów. Tak po prostu, nie i już. Podobizna naszego dziecka to JEGO wizerunek. Jego osobisty. I mimo że jako dorośli decydujemy o wielu rzeczach dotyczących naszego dziecka, tak w tym względzie postanowiliśmy uszanować prywatność naszego już trzylatka (a wcześniej, dwulatka, jeszcze wcześniej roczniaka, a od niemowlęcia począwszy) i nie podpierać naszego życia socjalnego jego twarzą.

Pewnie, zdjęcia dzieci są słodkie, cudowne, zabawne. Czasami mam ochotę pokazać całemu światu, jak mądre, zabawne, inteligentne jest moje dziecko. Słodkie, urocze, etc. Wiadomo. Ale nie. To będzie jego decyzja kiedy publicznie pokaże swoją twarz w świecie wirtualnym.
I taki jest powód dla którego nie raczę Was zdjęciami Ukochanego Syna. Ale bądźcie pewni: on istnieje! :-)

Nikogo oczywiście nie potępiam i nie piętnuję za podjęcie innej decyzji. No chyba, że ktoś wrzuca na fejsa półnagie zdjęcie swojego dziecka, albo swoje super słodkie dziecko siedzące na nocniku... wtedy hello! Takiemu czemuś nigdy nie przestanę się dziwić. Takiej bezmyślności i brakowi wyobraźni. Ale generalnie to w sumie jestem na TAK i nie mam z tym problemu, o ile, oczywiście, nie jest to zdjęcia mojego Syna.
Kiedy ktoś mnie o to pyta odpowiadam: kiedy mój Syn będzie prezydentem, nie chciałabym, żeby internet wypluwał jego zdjęcia jako słodkiego bobaska.
Żartuję. Nie chciałabym, żeby mój Syn był prezydentem.

A tak po prostu i zwyczajnie, z szacunku dla niego, zdjęć jego tu nie zobaczycie.
Za co Was serdecznie wcale nie przepraszam.

*** zdjęcie pochodzi z serwisu freeimages.com

Ten wpis został zamieszczony w kategorii dzieci, posiada tagi dziecko, szacunek, zdjęcia i był prawdziwy na dzień 26 Listopad 2015

Komentarze do wpisu

Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej strony.

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu