::: MENU :::

myśli nieuczesane

czyli o wdzięczności słów klika

morning

Dziś będzie trochę pouczająco i przemądrzale. Nie mam takiego zamiaru, ale uprzedzam, że tak może ktoś to odebrać, bo wiem o czym zamierzam napisać.

Czytałam kiedyś książkę, w której było napisane o wdzięczności. O tym, ze wdzięczność za to, co mamy to bardzo ważna rzecz. Że każdego ranka po przebudzeniu nasze pierwsze myśli powinny być podziękowaniem. I takie tam. Wiadomo. Trochę motywacyjna ta książka była, ale coś z niej we mnie zostało. I rzeczywiście przez jakiś czas pilnowałam siebie i swoich myśli o poranku. Z czasem przestałam, zapomniałam, odpuściłam… Wiadomo, życie. A jeszcze do tego jeśli wstajesz o 5:30, bo Twoje Dziecko nagle poczuło chęć zabawy, to cóż, zwlekasz się z łóżka, marząc o kawie i to są pierwsze myśli.

Ktoś pewnie powie, że to takie zasuszone bzdety. Że za co tu być wdzięcznym. Kasy za mało. Szef wkurza. Babki na poczcie doprowadzają do szału. Dziecko wrzeszczy i nie daje się wyspać. Mieszkanie za małe, brakuje jednego pokoju. Chciałoby się więcej. I czasu brakuje. I na wymarzone wakacje brakuje. I gotować się nie chce. I kilka kilogramów przydałoby się zrzucić, ale kiedy… I w ogóle wszystko jakieś takie średnie jest.

A tak naprawdę wcale nie jest.
Tak naprawdę życie jest dobre, tu i teraz i warto się nim cieszyć i je doceniać.
Bo nie wiadomo, kiedy to „teraz” się skończy. Może jutro. A może jeszcze dziś?
Więc wdzięczność. Więc „dziękuję”.
Do Boga. Istoty wyższej. Wszechświata. Do tego, w co wierzysz.

Kiedyś widziałam gif rysunkowy, sam rysunek nieważny, za to treść…:  
Jedzie mężczyzna w tramwaju i myśli: - Żona - zołza, Przyjaciele - oszuści, Szef - sadysta, idiota, Praca - beznadziejna, Życie do dupy.... A Anioł Stróż stoi za jego plecami i zapisując to wszystko myśli: - "Ale dziwne życzenia i to codzienne, ale cóż mogę zrobić, muszę je spełniać"....

Coś w tym jest, czyż nie? Wiem, że łatwiej przychodzi nam narzekanie. Od zawsze. Może to nasza cecha narodowa… A może to klimat? Ale może warto przełamać schemat. Może warto wykrzesać z siebie coś dobrego, pozytywnego, jakąś optymistyczną myśl i uśmiech do stojącej obok osoby. Ale przede wszystkim uśmiech do samego siebie. Wdzięczność jest takim uśmiechem.  A świat jest pełen cudów, takich zwyczajnych nawet, za które można dziękować.

Piszę o tym dlatego, że mnie ostatnio życie kopnęło w dupę, za przeproszeniem i zdarzenie, które mogło być większe i bardziej niebezpieczne, przypomniało mi o wdzięczności. I o tym, że mam za co dziękować.
Żyję.
Mam fajnego partnera i cudowne dziecię.
Mam dach nad głową.
Mam co jeść.
Mam stado książek do przeczytania.
Mam kwiaty w domu.
Mam przyjaciół. Może i daleko ale są.
Mam masło i mąkę i mogę zrobić ciasto.
Mam aparat fotograficzny i mogę robić zdjęcia.
Mam buty i nie chodzę boso.
I byłam dziś na długim spacerze.
I świeci słońce, ale też jest lekki wiatr, który daje lekkie ukojenie.
I spotkałam sąsiadkę z dziećmi.
I wypiłam pyszną kawę.
I mam bałagan w domu, ale za to nie mogę narzekać na brak zajęć.

To nie miał być wpis motywujący. Ani przemądrzały.
To miał być wpis, który przypomni, że warto żyć świadomie. Że „ścieżka jest celem, a iść nią znaczy osiągać”. Że carpe diem. Że życie jest dobre i warto być wdzięcznym. Tak po prostu.

 

Ten wpis został zamieszczony w kategorii z życia wzięte, posiada tagi kobieta, dziecko, wiara i był prawdziwy na dzień 22 Maj 2014

Komentarze do wpisu

Komentarze

  • super!

    Napisane przez Małgo, 22/05/2014 15:31 (10 lat temu)

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu