::: MENU :::

Dziwności matczyne

i ich przyczyny

remote

Moje życie było całkiem proste do chwili, kiedy zostałam mamą. Myślę, że nie ja jedna doszłam do takiego wniosku. I nie mówię o zmianie pieluch, o zajmowaniu się dzieckiem, o powrocie do korzeni i odkrywaniu zabawek na nowo... O nie, nie chodzi wcale o to. Mówię o dziwnych pytaniach, które przyszło mi zadawać sobie od czasu do czasu, właściwie coraz częściej. I nie są to pytania egzystencjalne, choć... jeśli spojrzeć na to z drugiej strony jest w nich jakaś głębia...
Najczęstszym pytaniem jest:
- gdzie jest głowa ślimaka?
Równie częstym jest także:
- co robi żyrafa w mojej szufladzie ze skarpetami?
Ponadto - to już nie z gatunku pytań, ale dziwacznych działań: 
- nastawiam pranie i pierwsze co robię, to zaglądam do bębna pralki, żeby sprawdzić czy jest pusty i czy mogę swobodnie załadować pralkę.
- i odwrotnie: kiedy szukam pilota do telewizora i nie mogę go znaleźć w pobliżu tv, idę zajrzeć do pralki...
Albo paniczne poszukiwanie kubków niekapków Ukochanego Syna... paniczne, bo w końcu dziecko chce pić... gdy wszystko zostanie już sprawdzone, na stole, na półkach, pod kanapą, w sypialni (i nawet pralka), zawsze zostają jeszcze szuflady z dokumentami... Szuflady, bo przecież nie można schować obydwu kubków w to samo miejsce...
- I czy ktoś może mi powiedzieć dlaczego krem do rąk służy do smarowania buzi?
- I jak kubek (rękawiczki... czy cokolwiek innego) znalazły się w koszu na śmieci?
A tak, bo teraz jesteśmy na etapie, że gdy czegoś szukam, to równie często zaglądam do pralki jak i do kosza na śmieci.
A swoją drogą, to urocze, że Syn chce być pomocny, prawda?

 

Ten wpis został zamieszczony w kategorii dzieci, z życia wzięte, posiada tagi kobieta, dom, dziecko i był prawdziwy na dzień 6 Luty 2014

Komentarze do wpisu

Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej strony.

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu