::: MENU :::

Dzień kota

czy Dzień króla?

CASH1.5

Dziś kolejny dzień do świętowania. Uwielbiam takie okazje: Dzień urody. Dzień kichania. Dzień pocałunku. Dzień budowania z klocków. Dzień słonecznego promyka. Dzień świnki Peppy. Dzień różowego pompona. (Nie wiem sama skąd u mnie takie pomysły). Zauważcie, że opuściłam niedawne Dzień Zakochanych i Dzień Singla (btw. następujące jeden po drugim, bez komentarza). No i voila, Dzień Kota. To dzisiaj. Obchodzony w Polsce od 2006 roku. A po co? Ano po to, żeby podkreślić jak bardzo koty są ważne w życiu człowieka. Ale nie tylko, dzień kota ma tez na celu poruszenie ludzi losem bezdomnych zwierzaków.
Kiedy patrzę na fotki z okazji dnia kota publikowane w internecie, to widzę raczej słodkie fotki kociaków i kocurków w pieleszach domowych a nie bezdomne zwierzaki, których los nagle poruszy zastępy obywateli i spowoduje rzucenie się na pomoc tymże bezdomnym.

Mój osobisty kot widoczny na zdjęciach nie był nigdy bezdomny, wzięliśmy go, bo wychowywał się z dzieckiem, a dla nas ważne było, żeby kot miał określony charakter i żeby był cierpliwy w stosunku do dziecka właśnie. I taki jest. Nie jest żadną maskotką pluszową do przytulania, bo przytulania nie lubi, głaskania też nie bardzo. Przez wiele miesięcy byłam nawet przekonana, że mruczący kocur przyłazi o 5 nad ranem do nas na mizianie. Bo tak ma, widocznie: 5 rano, 3 sekundy miziania i git. Ostatnio jednak  dokonałam odkrycia, że przyłazi wcale nie na mizianie, siada obok śpiącego człowieka – zazwyczaj obok mnie, mruczy aż wspomnianego człowieka obudzi, a jak już się upewni, że człowiek jest obudzony, idzie do kuwety. Kiedy zaś nie ma wystarczająco szybkiej reakcji na jego działalność kuwetową, wychodzi i miauczy zaglądając prosto w oczy. Że kot miauczy, to niby dziwne? No tak, bo nasz normalnie nie miauczy...

W dalszym ciągu Ukochany Syn jest najważniejszy, najbardziej przez niego lubiany, najulubieńszym miejscem jest zawsze to między zabawkami i blisko Syna. Wciąż nie odzyskaliśmy fotela, który był moim fotelem do czytania, a stał się miejscem kociego leżakowania. Wciąż borykamy się z wszechobecną sierścią, zwłaszcza na czarnych ubraniach (których u nas dużo)... i usiłujemy znaleźć przysmak doskonały, bo z tych, których reklamy głoszą "twój kot to pokocha" żaden się jak dotąd nie sprawdził. Największą miłością nasz kot darzy saszetki i najzwyczajniejszą kiełbachę. Tudzież szyneczkę. Nie, żeby tym był karmiony, ale muszę przyznać, że w ostatnim czasie rozwinął w sobie talent żebractwa, w końcu talentów nie można zakopywać tylko trzeba je rozwijać, więc voila. Done.

Gdzieś tam po cichutku myślę sobie czasami, że Cash wychował nas sobie , wytresował jak domowe zwierzątka. Więc może jest trochę prawdy w tym, że dziś dzień władcy świata eee... tzn. kota.
 

cash1.3 cash1.4 cash1.6 cash1.7 3 CASH1

Ten wpis został zamieszczony w kategorii z życia wzięte, zwierzęta, posiada tagi okazja, zwierzęta, kot i był prawdziwy na dzień 17 Luty 2016

Komentarze do wpisu

Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej strony.

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu