::: MENU :::

Best fitness ever

czyli cycling

image

Szukałam, szukałam i w końcu znalazłam. Best fitness ever. 
Choć nie jestem pewna, czy można to nazwać fitnessem.
O co chodzi? O cycling, oczywiście! 

Jak każda kobieta - albo prawie każda - walczę o figurę, o powrót do formy, o spadek wagi, o utrzymanie satysfakcjonującego mnie status quo itp. Już dawno doszłam do wniosku, że racjonalne żywienie stanowi bardzo ważną część tego procesu. Ale nie można zapominać też o wysiłku fizycznym. Latem, wiosną, wczesną jesienią - wiadomo - rower. Nie ma to tamto, kask, rekawiczki i jazda. Uwielbiam i już. Ale zimą... Ooo jesień i zima to takie niewdzieczne pory roku, krótkie dni, mało światła, a do tego niska temperatura. Dla ciepłolubów nie jest to z pewnością ulubiony czas. A jednak warto wyjść na spacer, poruszać się, przefiltrować płuca świeżym powietrzem.
Ja, oprócz tego, postanowiłam znaleźć jakieś fajne zajęcia fitness, gdzie będę mogła pomachać rękami, nogami, spocić się, wyżyć, po prostu - poruszać się i już.
Spróbowałam pilates. Fajny, ale trochę za wolny. Na TBC upociłam się jak mysz, głównie jednak tym by trzymać rytm i nadążyć za instruktorką. Potem zamierzałam wybrać się na ABT, ale nie było już miejsc. Dostrzegłam jednak zajęcia zwane cyclingiem. Już po pierwszych zajęciach wiedziałam, że to BEST FITNESS EVER, że polubię a może nawet będę uwielbiać. 

Owszem, trzeba się ruszyć z ciepłego domu. Trzeba wyjść. Podreptać do klubu. A po samych zajęciach na zmęczonych nogach doczłapać się z powrotem, ale za to jaka satysfakcja!!
Jest też inny plus tego wszystkiego. Nie muszę się stresować, że wypadnę z rytmu, że nie załapię o co chodzi prowadzącej, bo przyznam, niestety, że na standardowych zajęciach te wszystkie komendy typu "basic, step, noga" i stado innych, których nawet nie jestem w stanie przytoczyć, stresowały mnie bardziej niż dostarczały przyjemności. 

Dodatkowo niedawno usłyszałam jak jedna z koleżanek z pracy, będąca również instruktorką fitness, opowiadała o tym zajęciu, o muzyce, rytmie i ... zagubionych w rytmie dziewczynach. Padło niezbyt fajne stwierdzenie, że jak czasami widzi niektóre ćwiczące to odwraca głowę, żeby się nie śmiać. Nigdy z nią nie ćwiczyłam i przyznam, że po tych słowach z całą pewnością nie będę. Oczywiście, że wzięłam to do siebie przypomniawszy sobie swoje zagubienie w gąszczu komend fitnessowych. No słabo. Wiem, że nie każda instruktorka jest taka, ale to dodatkowo mnie zniechęciło. 

A cycling? Siadam i pędzę!
No prawie. :-)
W każdym razie polecam gorąco. 

 

 

Ten wpis został zamieszczony w kategorii kobieta, zdrowie, posiada tagi rower, zdrowie i był prawdziwy na dzień 23 Listopad 2014

Komentarze do wpisu

Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej strony.

Komentarze w kanele RSS dla tego wpisu | Subskrybuj kanał RSS dla całego serwisu